Jakiś czas temu dobiegło mnie miałczenie Tusi z dużego pokoju. Patrzę, a ona siedzi na lodówce i takim błagalnym wzrokiem patrzy na mnie: zdejmij mnie stąd, bo sama jeszcze nie umiem (taką akcję już kiedyś mieliśmy, tyle że w środku nocy :))
Wziąłem ją na ręce, zdjąłem z lodówki i postawiłem na podłodze. Zadowolona pobiegła gdzieś łobuzować. Nie minęło 5 minut, a ta znowu miałczy. Patrzę na lodówkę, a stamtąd Tuśka na mnie spogląda: to to to nie ja, to ona, tak, to ta lodówka mnie tu wciągnęła.
Wziąłem ją na ręce, zdjąłem z lodówki i postawiłem na podłodze. Zadowolona pobiegła gdzieś łobuzować. Nie minęło 5 minut, a ta znowu miałczy. Patrzę na lodówkę, a stamtąd Tuśka na mnie spogląda: to to to nie ja, to ona, tak, to ta lodówka mnie tu wciągnęła.
No proszę, siostrzyczka też postanowiła zwiedzić najwyższe partie mieszkania?
OdpowiedzUsuńIbiza już od paru tygodni wskakuje na szafę ubraniową... dzięki czemu zmusiła nas w końcu do odkurzenia szafy. ;)
Gratulacje Tuśka, dzielna Dziewczynka! :)
Heh, my też musieliśmy sprzątnąć w końcu lodówkę :D Teraz już z niej złazi, zeskakuje lub zjeżdża, zrzucając po drodze wszystkie magnesy...
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że Wasza mądra kotka kombinuje jak otworzyć to wielkie pudło z niewyobrażalną ilością dobrego jedzenia. W końcu jakoś to wykombinuje i którejś nocy będziecie przeprowadzać akcję wyciągania objedzonego i mruczącego kota z lodówki.
OdpowiedzUsuńCiekawe :) Od tej strony jeszcze na to nie spoglądałem :)
OdpowiedzUsuń